Podobno
profesor Henryk Samsonowicz powiedział kiedyś, że "największe odkrycia w
naukach humanistycznych wynikają z naszej niewiedzy."
Podobno,
bo cytat ten znalazłam w zbiorze
opowiadań "Szewc z Lichtenrade" autorstwa Andrzeja Pilipiuka, a nie
"u źródła". To dowodzi, że niekiedy dowiadujemy się czegoś
przypadkiem, niejako na marginesie tego, co robimy. A często wiedza to ważna i
głęboka, którą warto przyswoić i zachować w intelektualnym banku, by
procentowała przez lata.
Cóż z tego,
skoro Samsonowicz ma całkowitą rację: większość informacji, które do nas
trafiają, zostaje szybko zapomnianych, zwłaszcza jeśli nie wiążą się z naszą
pracą lub życiem osobistym. Jeśli zetkniemy się z nimi ponownie po kilku latach
uznamy je za nowe. No, może będziemy mieli uczucie deja vu...
Jeszcze
gorzej wygląda sytuacja z wiedzą, nazwijmy to, zbiorową. Czasem ktoś dokonuje
niezwykłego odkrycia lub publikuje przełomową pracę, w której umieszcza cenne,
z trudem zdobyte informacje. Ale jeśli nie jest powszechnie znany, jeśli nie
zyska rozgłosu i nie znajdzie się na symbolicznej "liście lektur
obowiązkowych" dla swojej dziedziny to wkrótce o jego dokonaniach nikt nie
będzie pamiętał. I może się zdarzyć, że za kilka lat ktoś inny, na drugim końcu
kraju lub świata, zrobi to samo, być może z większym hukiem i powodzeniem.
Trudno powiedzieć, kto w takiej sytuacji będzie w gorszej sytuacji... Ten, kto
był pierwszy, a teraz patrzy jak ktoś inny jest chwalony za to, co jemu nie
dało nic? Czy ten, kto był drugi i już nigdy nie udowodni, że nie popełnił
plagiatu i doszedł do wszystkiego sam?
W mojej
pracy natykam się wciąż na "nowe" fakty z historii filmu (głównie) polskiego.
Czytając, błądząc po sieci, podróżując i słuchając ludzi poznaję coraz to nowe
informacje i ciekawostki. Wiele jest godnych zapamiętania. O wielu już nie pamiętam. Dlatego spróbuję
znaleźć tu miejsce dla tych, które chcę zachować i którymi chcę się podzielić z
innymi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz